Pierwsze wrażenie: 10/10
Sam adres bloga:
morphine-for-deer.blogspot.com (morfina dla jelenia) bardzo mnie zaintrygował. Widać, że Antler, autorka, przyłożyła się do wymyślenia adresu, zamiast (jak wiele blogerek robi) dokładać po literce. Adres nie mówi kompletnie nic, o tematyce bloga, ale to tylko mnie urzekło. Na belce wita napis:
Trust me I'm (almost) a doctor (Zaufaj mi, jestem <prawie> doktorem). Oryginalne, nie odpycha, a wręcz przyciąga. Sama ciekawość, co znajdziemy na tym blogu, nie pozwala się od niego oderwać. Favikona przedstawia głowę jelenia (tak mi się przynajmniej wydaje). Dopasowana do adresu, oryginalne. Taki jeleń podoba mi się dużo bardziej, niż kolejne serduszko.
Kolorystyka bloga jest utrzymana w ciemnych, mrocznych klimatach. Wszystkie kolory tworzą harmoniczną całość. Nagłówek jest bardzo "bogato zdobiony", jeśli mogę to tak nazwać, a tło pozostało gładkie. Kolejna rzecz, która mi się tu podoba. Zero przesady. Ale wyjątkowy styl nie jest jedyną rzeczą, która zachwyca na blogu Antler. O tym później.
Wygląd: 9/10
Z niewiadomych przyczyn, daję taką samą ilość punktów, co w ostatniej ocenie bloga Antler... No, nieważne. Jak już pisałam, blog jest utrzymany w ciemnych kolorach. Antler co prawda nie jest autorką tego szablonu, co nie zmienia faktu, że jest on wręcz fenomenalny.
Nagłówek przedstawia jelenia, szubienicę, stosik monet, oraz napis: Make a note: I should never doubt myself (Zanotuj: nigdy nie powinienem wątpić w siebie). Jedno jest pewne, cały blog niesie jakieś przesłanie. Po wyglądzie nadal nie jesteśmy w stanie ocenić, o czym właściwie jest ten blog. Przecież nie o jeleniach.
<Znalazłam jeszcze jeden mały element, który widać dopiero po zaznaczeniu>
Styl postów: 10/10
No właśnie, przejdźmy w końcu do postów. Są to bez wątpienia, jedne z najlepszych postów, jakie czytałam. Autorka pisze w nich głównie o tym, co myśli, jakie są jej odczucia, jej poglądy (tak przynajmniej ja to postrzegam, jeśli jest inaczej - przepraszam). Posługuje się przy tym tak bogatym słownictwem i opisuje to tak ciekawie, że aż chce się czytać dalej. Czytając jej notki, nie znalazłam ani jednego błędu ortograficznego lub gramatycznego. Moi drodzy, uczcie się od Antler! Opisuje ona wszystko w tak ujmujący, nieraz zabawny sposób, jak w felietonach
Jeremy'iego Clarksona.
Autorka nie używa przesadnej ilości "buziek", właściwie, to wcale ich nie używa, jest to jednak miłe dla oka.
Pokażę Wam teraz różnicę, między Antler, a typową blogerką. Mogę Wam to wskazać, choćby w ostatnim poście.
"Jak powiadają, wszystko dobre, co się dobrze kończy. Jak przez
pierwszy miesiąc wakacji narzekałam niemiłosiernie na brak atrakcji, tak
sierpień okazał się miłą odskocznią od ciągłej nudy. Nie warto
przytaczać wydarzeń z wyjazdów, bo w rzeczywistości nie było w nich nic
specjalnie ekstrawaganckiego, co byłoby warte uwagi. Wyniosłam z nich
jednak parę wartości i umiejętności, którymi będę szarżować jak tylko
się da - dla szpanu, rzecz jasna; jakoś trzeba zabłysnąć w towarzystwie,
niekoniecznie wykorzystując w tym celu brokat."
Już ten początkowy fragment, ujmuje bogatym słownictwem. Z kolei typowa blogerka napisałaby:
"Przez pierwszy miesiąc wakacji strasznie mi się nudziło. Tylko w sierpniu nie. Nie będę opowiadać o wyjazdach, bo nic super-ciekawego tam nie było. Ale czegoś się nauczyłam"
Czytając taki właśnie przykładowy post, mamy ochotę nacisnąć krzyżyk w górnym rogu ekranu. Od razu rzucają się w oczy umiejętności Antler, jeśli chodzi o posługiwanie się językiem polskim. Czytając jej posty, jestem zdecydowanie na "TAK".
Dodatki: 8/10
Jeśli chodzi o dodatki, to jest tu bardzo ubogo. Z jednej strony, to bardzo dobrze. Z drugiej, szkoda, że nie ma zdjęć autorstwa Antler, ani nic w tym stylu. Zauważyłam też brak możliwości obserwowania bloga autorki. Zamiast zdjęć są jednak obrazki lub gify z internetu, dopasowane do tematyki posta. Mamy czytelne archiwum, szkoda jednak, że nie można "przewijać postów" ("Starsze posty" - "Nowsze posty"), jak na większości blogów.
Dodatkowe punkty: 6/10
Za niezwykły szablon.
Za fenomenalne umiejętności posługiwania się językiem.
Za bardzo ciekawe posty.
Za perfekcyjnie dopasowaną do siebie kolorystykę.
Za intrygujący nagłówek, adres i napis na belce.
Za oryginalność.
Podsumowanie: 43/50
Antler, mogę Ci jedynie pogratulować. Z takim blogiem jak Twój, nigdy wcześniej się nie spotkałam. Tak jak pisała Estera, powinnaś być wzorem dla innych blogerek. Jedyna rada, jaką mogę Ci dać to: tak trzymaj!