wtorek, 27 sierpnia 2013

Ocena: morphine-for-deer.blogspot.com

Pierwsze wrażenie: 10/10
Sam adres bloga: morphine-for-deer.blogspot.com (morfina dla jelenia) bardzo mnie zaintrygował. Widać, że Antler, autorka,  przyłożyła się do wymyślenia adresu, zamiast (jak wiele blogerek robi) dokładać po literce. Adres nie mówi kompletnie nic, o tematyce bloga, ale to tylko mnie urzekło. Na belce wita napis: Trust me I'm (almost) a doctor (Zaufaj mi, jestem <prawie> doktorem). Oryginalne, nie odpycha, a wręcz przyciąga. Sama ciekawość, co znajdziemy na tym blogu, nie pozwala się od niego oderwać. Favikona przedstawia głowę jelenia (tak mi się przynajmniej wydaje). Dopasowana do adresu, oryginalne. Taki jeleń podoba mi się dużo bardziej, niż kolejne serduszko. 
Kolorystyka bloga jest utrzymana w ciemnych, mrocznych klimatach. Wszystkie kolory tworzą harmoniczną całość. Nagłówek jest bardzo "bogato zdobiony", jeśli mogę to tak nazwać, a tło pozostało gładkie. Kolejna rzecz, która mi się tu podoba. Zero przesady. Ale wyjątkowy styl nie jest jedyną rzeczą, która zachwyca na blogu Antler. O tym później.

Wygląd: 9/10
Z niewiadomych przyczyn, daję taką samą ilość punktów, co w ostatniej ocenie bloga Antler... No, nieważne. Jak już pisałam, blog jest utrzymany w ciemnych kolorach. Antler co prawda nie jest autorką tego szablonu, co nie zmienia faktu, że jest on wręcz fenomenalny. 
Nagłówek przedstawia jelenia, szubienicę, stosik monet, oraz napis: Make a note: I should never doubt myself (Zanotuj: nigdy nie powinienem wątpić w siebie). Jedno jest pewne, cały blog niesie jakieś przesłanie. Po wyglądzie nadal nie jesteśmy w stanie ocenić, o czym właściwie jest ten blog. Przecież nie o jeleniach. 
<Znalazłam jeszcze jeden mały element, który widać dopiero po zaznaczeniu>
 

Styl postów: 10/10
No właśnie, przejdźmy w końcu do postów. Są to bez wątpienia, jedne z najlepszych postów, jakie czytałam. Autorka pisze w nich głównie o tym, co myśli, jakie są jej odczucia, jej poglądy (tak przynajmniej ja to postrzegam, jeśli jest inaczej - przepraszam). Posługuje się przy tym tak bogatym słownictwem i opisuje to tak ciekawie, że aż chce się czytać dalej. Czytając jej notki, nie znalazłam ani jednego błędu ortograficznego lub gramatycznego. Moi drodzy, uczcie się od Antler! Opisuje ona wszystko w tak ujmujący, nieraz zabawny sposób, jak w felietonach Jeremy'iego Clarksona.
Autorka nie używa przesadnej ilości "buziek", właściwie, to wcale ich nie używa, jest to jednak miłe dla oka. 
Pokażę Wam teraz różnicę, między Antler, a typową blogerką. Mogę Wam to wskazać, choćby w ostatnim poście.
"Jak powiadają, wszystko dobre, co się dobrze kończy. Jak przez pierwszy miesiąc wakacji narzekałam niemiłosiernie na brak atrakcji, tak sierpień okazał się miłą odskocznią od ciągłej nudy. Nie warto przytaczać wydarzeń z wyjazdów, bo w rzeczywistości nie było w nich nic specjalnie ekstrawaganckiego, co byłoby warte uwagi. Wyniosłam z nich jednak parę wartości i umiejętności, którymi będę szarżować jak tylko się da - dla szpanu, rzecz jasna; jakoś trzeba zabłysnąć w towarzystwie, niekoniecznie wykorzystując w tym celu brokat."

Już ten początkowy fragment, ujmuje bogatym słownictwem. Z kolei typowa blogerka napisałaby:

"Przez pierwszy miesiąc wakacji strasznie mi się nudziło. Tylko w sierpniu nie. Nie będę opowiadać o wyjazdach, bo nic super-ciekawego tam nie było. Ale czegoś się nauczyłam"

Czytając taki właśnie przykładowy post, mamy ochotę nacisnąć krzyżyk w górnym rogu ekranu. Od razu rzucają się w oczy umiejętności Antler, jeśli chodzi o posługiwanie się językiem polskim. Czytając jej posty, jestem zdecydowanie na "TAK".

Dodatki: 8/10
Jeśli chodzi o dodatki, to jest tu bardzo ubogo. Z jednej strony, to bardzo dobrze. Z drugiej, szkoda, że nie ma zdjęć autorstwa Antler, ani nic w tym stylu. Zauważyłam też brak możliwości obserwowania bloga autorki. Zamiast zdjęć są jednak obrazki lub gify z internetu, dopasowane do tematyki posta. Mamy czytelne archiwum, szkoda jednak, że nie można "przewijać postów" ("Starsze posty" - "Nowsze posty"), jak na większości blogów. 

Dodatkowe punkty: 6/10
Za niezwykły szablon.
Za fenomenalne umiejętności posługiwania się językiem.
Za bardzo ciekawe posty.
Za perfekcyjnie dopasowaną do siebie kolorystykę.
Za intrygujący nagłówek, adres i napis na belce.
Za oryginalność.

Podsumowanie: 43/50
Antler, mogę Ci jedynie pogratulować. Z takim blogiem jak Twój, nigdy wcześniej się nie spotkałam. Tak jak pisała Estera, powinnaś być wzorem dla innych blogerek. Jedyna rada, jaką mogę Ci dać to: tak trzymaj!

2 komentarze:

  1. Dziękuję Ci, Insey, za ocenę. Zaskoczyłaś mnie tym, że zadeklarowałaś się napisać ją raz jeszcze, naprawdę, mało ludzi potrafi zrozumieć błędy i je poprawić. Zdecydowanie jest ona lepsza niż poprzednia, choć również mam parę uwag - zarówno jako autorka, jak i oceniająca.

    Rozbawił mnie fragment z wypisanymi obrazkami, które znajdują się na szablonie - wręcz zacytowany mój komentarz. Nie musisz dokładnie opisywać szablonu bloga - mogę Cię zapewnić, że autor doskonale wie, co na nim się znajduje. Miałoby to większy sens, gdybyś w jakiś sposób odniosła się do tych przedmiotów, bo w końcu - co ma cholerna szubienica do bloga o realizacji marzeń?! Powiem tyle: szabloniarkę poprosiłam o abstrakcję i jelenia, więc szablon sam w sobie raczej większego przesłania nie posiada. Ot, taki zlepek. A jeśli chodzi o ten tekst po zaznaczeniu - to automatyczny tytuł gadżetu, który zapisał się wraz z grafiką, przeoczenie, dziękuję, poprawię.
    (tak przynajmniej ja to postrzegam, jeśli jest inaczej - przepraszam) - jak mniemam, to jakaś forma obrony? Zdanie o poglądach jest w porządku, nie ma co się obawiać, nie przyczepię się do tego - w końcu każdy, kto pisze pamiętnik, przedstawia w nim swoje poglądy zarówno na otaczający świat, jak i wydarzenia, w których brał udział. Co do błędów - mam ich kilka, głównie interpunkcyjnych, z których zdaję sobie sprawę, ale za cholerę nie chce mi się ruszyć na wyprawę w ich poszukiwaniu. Jak miałaś okazję przeczytać, lenistwo spełnia się u mnie w każdej dziedzinie.
    W sumie, zastanawiam się, dlaczego piszesz w trzeciej osobie - czy ocena nie powinna być kierowana bezpośrednio do autora? Bo w gruncie rzeczy to on jest bezpośrednim adresatem.
    Nie robię zdjęć na bloga, bo, zwyczajnie, nie zachwycają one. Nie wystarczy mieć lustrzanki (i zero pojęcia jak jej używać), by robić dobre zdjęcia, jak myśli większość blogerek. Pomimo tego, że jestem po różnych warsztatach, kursach, nie sądzę, by moje pseudodzieła zasługiwały na publikację.
    Funkcja obserwowania? Proszę bardzo - Pulpit nawigacyjny > Lista czytelnicza > Dodaj. To, że nie ma odpowiedniego przycisku, nie znaczy, że się nie da. Poza tym, obserwowanie jest kwestią każdego człowieka - nie wszyscy muszą wiedzieć, co kto czyta, ani ile dany blog ma potencjalnych obserwatorów (których gadżet, notabene, psuje wygląd bloga).
    Nad przewijaniem również ubolewam, jego brak jest związany z kodem grafiki, na który nie mam wpływu.
    Autorka nie używa przesadnej ilości "buziek", właściwie, to wcale ich nie używa - wystarczy po prostu powiedzieć, że ich nie używa. Nawiasem, pamiętnik też jest dziełem literackim i nie dopuszcza się do używania emotikon - więc ciężko, by jakiekolwiek się tam znalazły. Co nie znaczy, że się ich wyzbyłam na dobre - też potrafię się uśmiechnąć. c;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Antler, podziwiam Cię, za umiejętność wyrażania własnej opinii, za umiejętność krytykowania, bez popularnego "hejta".
      Przeczytałam Twoje uwagi, jeśli chodzi o tę "formę obrony", to często zdarza się, że oceniająca odbierze coś nie tak, jak chciał tego Autor i później są kłopoty, że oceniamy niesprawiedliwie, bo nie rozumiemy znaczeń.

      Usuń